Zdrowie psychiczne twojego dziecka jest ważniejsze niż COKOLWIEK INNEGO
„Zdrowie psychiczne twojego dziecka jest ważniejsze niż COKOLWIEK INNEGO”.
Czerwiec to czas „podciągania” ocen. Gdzie nie wyjdziemy słychać rozmowy zatroskanych rodziców, którzy dyskutują z innymi o ocenach swoich dzieci i przeklinają nauczycieli. Narzekają, że ich dziecko cały rok „ciężko pracowało” na swoją ocenę, podczas gdy inne sobie „bimbały” a i tak teraz nauczyciel pozwala im „się podciągnąć” na ostatnią chwilę. Narzekają na całą tą niesprawiedliwość systemu szkolnego szkoły, na który wyrazili zgodę, zawierając kontrakt, kiedy zaprowadzili dziecko po raz pierwszy do placówki. Oczywiście, byłam świadkiem takich rozmów dorosłych od dziecka, a jednak dopiero od dekady dostrzegam jak bardzo zostaliśmy zmanipulowani. Rację miał Gatto mówiąc, że szkoła uczy złych nawyków, a najbardziej szkodliwą lekcją z niej wyniesioną jest zależność intelektualna i emocjonalna od innych i od instytucji. „Powiedz mi ile jestem wart/a” – to właśnie echo tej lekcji.
Komu tak naprawdę są potrzebne oceny? Potrzebne są dorosłym i służą ich interesom.
Oceny potrzebne są instytucji – szkole, aby proces selekcji stał się łatwo mierzalny. Jeśli zbierzemy sumę ocen konkretnego ucznia z każdego przedmiotu wyjdzie nam ile dziecko „jest warte”. Jeśli je zaszufladkujemy, będzie nam łatwiej je kontrolować i nim manipulować w dalszym procesie tzw. Kształcenia (lepienia).
Oceny potrzebne są nauczycielom – urzędnikom państwowym – to oni mają nadzorować i kontrolować cały proces, zarządzać dziećmi i dopilnować, aby p l a n na dany rok został wykonany. Za to im płacą, po to zostali zatrudnieni i na takie warunki się zgodzili.
Oceny potrzebne są rodzicom – na nich nałożony został obowiązek ciągłego pilnowania dziecka, aby wywiązało się z wszystkich nałożonych nań zobowiązań, powinności i oczekiwań. Rodzic robi za nadzorcę i kontrolera, ponieważ taką rolę wyznaczyła mu placówka w momencie „zapisania” do niej dziecka. Rodzice walczą więc w imieniu dzieci , a częściej ze swoimi dziećmi o „lepsze oceny” – tak jak by od tego zależała cała ich przyszłość. Nie widzą w jak niewiarygodnie tragiczny cyrk zostali wmanipulowani. Z czasem na dobre zatracają ostrość widzenia swoich dzieci jako dobrych, mądrych, pięknych i cudownych i zaczynają je widzieć przez zniekształcony pryzmat ocen i etykietek. Porównywaniom nie ma końca – kto lepszy kto gorszy, kto dostanie nagrodę a kto nie, kto poczuje się zwycięzcą a kto przegranym w wyścigu, który sam sobie nie wybrał … Świadectwa swoich dzieci rodzice traktują jak własne trofea, powód do dumy lub własną sromotną porażkę – ponieważ także zostali doskonale uszkolnieni.
Samym dzieciom oceny nie są potrzebne – ani cyferki ani literki ani te opisowe.. Dzieci rodzą się z niepohamowaną naturalną siłą, która pcha je do zabawy (a zabawa jest tożsama z uczeniem się) i nieustannego rozwoju. Dzieci rodzą się geniuszami, każde z nich jest uzdolnione w wielu kierunkach. Jedyne co musimy zrobić to wspierać ich naturalne talenty i rozwój, towarzyszyć i podążać. Zamiast tego w pewnym wieku posyłane są do placówek gdzie i m się to wszystko zaburza, gdzie dorośli (z chęci realizowania swoich interesów) zamieniają im naukę w przykry obowiązek, a edukację w biznes. To tylko od nas rodziców zależy, czy pozwolimy dzieciom na wolność uczenia się bez ocen, porównywania, chorej przymusowej rywalizacji i tego wszystkiego, czego doświadczają w placówkach. Ale pamiętaj, że wtedy także zniknie z waszego życia to, co mogłaś obwiniać i na co narzekać – placówka i nauczyciele.
Jeśli chcesz wiedzieć jak uczą się dzieci bez ocen, porównywania, przymusowej rywalizacji, bez motywowania ich „kijem i marchewką”, bez ingerencji placówki – podążając za swoimi zainteresowaniami , realizując swoje cele i robiąc to, co dla nich samych ważne i wartościowe – zachęcam do sięgnięcia do mojej książki „UNSCHOOLING dla Początkujących. Jak towarzyszyć dzieciom, aby były sprawcze i uczyły się z entuzjazmem” – książka dostępna w formie elektronicznej oraz papierowej tutaj: sklep.wolnedziecinstwo.pl/