Trochę unschoolingowej historii
Unschooling ma swój początek w homeschoolingu. Homeschooling jako ruch zaczyna się w latach 70-tych (USA). Wtedy to pedagog i edukator John Holt rozczarowany procesem szkolnych reform, zaczął publicznie propagować homeschooling. Holt uważał, że reformy edukacyjne, które uznał niezbędne dla dziecka, nie mogłyby zaistnieć w ramach obowiązkowej edukacji szkolnej. W tym sensie szkoła jest niereformowalna.
W 1977 roku Holt zaczął wydawać cztrerostronnicowy newsletter Growing Without Schooling przeznaczony dla rodzin, które chciały edukować swoje dzieci poza szkołą. W tamtym czasie Holt był nieoficjalnym liderem raczkującego wówczas ruchu edkacji domowej, wspierał rodziców pragnących zabrać swoje dzieci ze szkoły jeszcze zanim praktyka ta została prawnie uznana we wszystkich stanach USA do 1993 roku. On także ukuł termin unschooling w latach 70tych, odróżniając tym samym edukację (naturalną) od szkolnictwa. Podkreślał, że istnieje wiele metod uczenia się bez konieczności uczęszczania do szkoły. Holt bardzo wierzyl w to, iż każdy czlowiek posiada wrodzoną zdolność do samokształcenia, nie wyłączając małych dzieci. Jako nauczyciel w prywatnych szkołach w Colorado i Massachusetts widział na własne oczy, w jaki sposób kształcenie instytucjonalne, nawet w rzekomo „dobrych” szkołach, hamuje naturalny proces uczenia się.
Krótko mówiąc, dzieci mają styl uczenia się, który pasuje do ich stanu, i którego używają naturalnie i z powodzeniem, dopóki ich nie wyszkolimy. Lubimy mówić, że wysyłamy dzieci do szkoły, aby nauczyć je myślenia. To, co robimy, zbyt często, to uczymy je złego myślenia, rezygnacji z naturalnego i dającego moc sposobu myślenia na rzecz metody, która nie działa dla nich dobrze i której rzadko sami używamy.
– John Holt, How Children Learn
Holt był szczególnie zaniepokojony niezliczonymi sposobami, w jakie nauczanie szkolne tłumi naturalne skłonności dziecka do uczenia się, zmuszając dziecko, poprzez program nauczania i odgórne instrukcje, do nauczenia się tego, czego nauczyciel chce, aby się nauczyło. Byl zdania, że rodzice i edukatorzy powiini wspierać naturalne uczenie się dziecka, a nie je kontrolować. Zamiast po prostu powielać program nauczania, system ocenianie i oczekiwania, które nakłada szkoła, którą zdecydowali się opuścić, rodzice powinni całkowicie oderwać się od wyuczonego sposobu myślenia (czyli odszkolnić się). Ponieważ samokształcenie jest najgłębszym, najbardziej znaczącym i trwałym rodzajem uczenia się. Coś po prostu wzbudza nasze zainteresowanie konkretnym tematem lub umiejętnościami i wtedy w sposób naturalny podelmujemy niezbędne kroki, aby dowiedzieć się więcej i zrobić więcej.
Idee Holta uderzyły w akord wielu rodziców, którzy myśleli podobnie. W ciągu 6 miesięcy GWS osiągnął blisko 500 subskrybentów. Pojawienie się Holta w The Phil Donahue Show w 1981 roku zaowocowało prawie 10 tysiącami listów z prośbą o udzielenie obszerniejszych informacji.
Termin unschoolingu został wymyślony przez Johna Holta. W wywiadzie dla BBC w roku 1983 powiedział:
Nie chodzi o to, iż uważam, że szkoła jest dobrym pomysłem, z którym coś z czasem poszło nie tak. Sądzę, że idea szkoły od samego początku była błędna. To szalony pomysł, że możemy uczyć się w miejscu przeznaczonym wyłącznie na naukę, odcięci od całej reszty życia.
– John Holt
Pierwotnie Holt używał słowa unschooling na opisanie aktu usunięcia dziecka ze szkoły, ale szybko słowo to stało się synonimem słowa homeschooling. W ciągu następnych dwudziestu lat znaczenie tego terminu ewoluowało i zawężało się, tak że obecnie unschooling odnosi się do specyficznego stylu nauczania w domu, który propagował Holt, opartego na uczeniu skoncentrowanym na dziecku jako osobie kierującej swoją edukacją (stąd także inna nazwa, która zyskała na popularności w ostatnich czasach – self-directed education). Oznacza ono także styl życia na jaki decyduje się rodzina unschoolersów. W języku polskim funkcjnuje od jakiegoś czasu nazwa edukacja naturalna.
Od lat 70-tych ruch homeschoolingowy ogromnie wzrósł. Niektóre źródła podają że w USA liczba uczniów w edukacji domowej wacha się od 1.5 do 2 milionów (dane za rok 1998). W Wikipedii podają, że w roku 2014 liczba ta przekroczyłą 2 miliony. W Polsce liczba rodzin, które zdecydowały się na nauczanie dzieci w edukacji domowej z roku na rok wzrasta i na dzień dzisiejszy zapewne sięga już kilkudziesięciu tysięcy.
Według danych statystycznych Ministerstwa Edukacji Narodowej z września 2017 liczba dzieci w edukacji domowej w Polsce w tymże roku wynosiła 13 955, co stanowi 26% wzrost w stosunku do roku poprzedniego. Z tego 86% (12 025) to uczniowie szkół podstawowych, 6,5% uczniowie gimnazjum (907), a 4% uczniowie liceum (566).
(źródło – Wikipedia)
Ponieważ przepisy prawne regulujące nauczanie w domu – a zatem także definicję prawną terminu homeschooling – różnią się znacznie w poszczególnych stanach, dokładne dane są trudne do zdobycia. Szufladkowanie tego ruchu na kategorie w oparciu o style nauczania w domu jest jeszcze trudniejsze, a oszacowanie liczby homeschoolersów, którzy uważają się za unschoolersów różni się w zależności od tego kogo pytasz.
Tradycyjni homeschoolersi, którzy stosują dość konwencjonalne podejście do edukacji, używając mniej lub bardziej formalnych programów nauczania (niektórzy z nich wprost odtwarzają szkołe w domu), mają tendencję do marszczenia brwi na unschooling. Mają oi tendencje do publicznego krytykowania unschoolersów. Ale nawet tacy zagorzali tradycjonaliści często zbliżają się do mniej formalnego podejścia, kiedy odkrywają niewątpliwe zalety i benefity unschoolingu / edukacji naturalnej dla swoich rodzin.
Życie warte przeżycia i praca warta wysiłku – tego właśnie chę dla dzieci (i wszystkich ludzi), a nie tylko czegoś określanego mianem “lepszej edukacji”.
– John Holt