Ten powód wystarczy, by przejść na edukację domową (albo unschooling jak my)

Gdyby nie było żadnego innego powodu, aby uczyć swoje dzieci w domu, socjalizacja, jaką otrzymują w szkole, byłaby wystarczającym powodem.” ~ John Holt

Dla nas również ten powód był jednym z głównych powodów dlaczego zdecydowaliśmy się, na unschooling .

„Nikt nie może się prawidłowo rozwijać społecznie kiedy preferowaną i przeważającą formą interakcji międzyludzkich jest relacja zależności – a tak dzieje się w przedszkolach i szkołach. Uczeń w hierarchii stoi najniżej – tym samym na co dzień uczy się zależności i bezradności, doświadczając bezustannej oceny, porównywania z innymi i wymuszonej rywalizacji. Takie dziecko, które aby wyrazić swoje zdanie czy cokolwiek powiedzieć musi podnieść rękę i prosić o pozwolenie na udzielenie mu głosu, po jakimś czasie nie będzie potrafiło już swobodnie odnaleźć się w relacji opartej na partnerstwie (szczególnie z osobami dorosłymi). (…)

Nie chcieliśmy, żeby szkoła zepsuła u naszego dziecka spontaniczność w relacjach z ludźmi, możliwość wypowiadania się na każdy temat dowolnie – bez podnoszenia ręki (cóż za absurd)!, bez limitowania czasu na dyskusję, bez groźby sankcji za samodzielność w myśleniu.

Wiedząc jak działa presja rówieśnicza, nie podobało nam się wpychanie dziecka w grupy rówieśnicze. Chcieliśmy, żeby nasza córka miała dużo czasu dla siebie, na rzeczy, które lubi robić, prywatność, której w szkole nie ma, bo zawsze jest się otoczonym innymi ludźmi i nie można nigdzie się schować, kiedy chce się pobyć samemu (chyba, że na pięć minut w toalecie, a i to nie zawsze, bo jeszcze trzeba na to uzyskać pozwolenie), na poznanie siebie, na wsłuchanie się w głos swego serca i ciała – nie w chaosie i hałasie, ale w spokoju.

Kompletną fikcją jest argument powtarzany przez wielu, że szkoła wspiera relacje, i je buduje. Jest wprost przeciwnie – placówki wypaczają je, ponieważ głównymi motorami działania dzieci są rywalizacja, porównywanie, ocenianie, krytyka, manipulacja. W takich warunkach nikt nie może zdrowo wzrastać emocjonalnie, a wiec relacje, które się nawiązują między dziećmi są po prostu kalekie, oparte na strachu (“w kupie raźniej”), unikaniu kary, na zawiści, porównywaniu i zazdrości. Dzieci w szkole uczą się kłamać, oszukiwać, donosić – uczą się tych wszystkich “złych nawyków”, o których pisał Gatto.(…)”

– fragm.. rozdziału „9 powodów „dlaczego” nie wysłaliśmy naszego dziecka do szkoły” z e-Booka „WOLNE DZIECIŃSTWO. O wolności w edukacji i życiu bez szkoły”. O ważnych różnicach między unschoolingiem a edukacją domową także przeczytasz w tym samym e-Booku. Znajdziesz go tutaj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *