“Nie marnuj czasu i pieniędzy na popychanie dzieci tam, gdzie nie chcą iść. Zamiast tego dowiedz się, co je naprawdę pasjonuje , w czym się wyróżniają i wspieraj je w tym. A potem zejdź im z drogi.” – Seth Godin
Przechodząc na unschooling czy edukację domową (tak, jest różnica), niektórzy rodzice zaczynają w panice szukać różnych opcji edukacyjnych w postaci kursów, szkoleń, warsztatów, tutorów oraz innych zasobów i narzędzi. Rzucają się w wir poszukiwań i często ulegają presji, by „posyłać” dzieci na wszystkie dostępne zajęcia (lokalnie i online) i narzucać im swoje pomysły na wykorzystanie czasu, który dzieci nagle odzyskały. Są wręcz przekonani, że muszą dziecku zapewnić w s z y s t k o na t e r a z. Robią więc to samo, co szkoła – zarządzają zasobami dziecka – głównie czasem jaki ma ono do swojej dyspozycji.. Czasem, który należy do dziecka i to ono ma nim dysponować, ćwicząc w ten sposób swoją sprawczość i decyzyjność.
Kochani, nie po to wyciągacie dzieci z palcówek lub je tam nie posyłacie, żeby fundować im szkołę w domu. Unschooling nie ma nic wspólnego z odtwarzaniem szkoły w domu i udowadnianiem innym ludziom całemu światu, że świetnie zajmujecie się swoimi dziećmi, bo wasze dzieci mają zapełniony grafik „pożytecznymi” i „edukacyjnymi” zajęciami. Nie ma nic wspólnego z myśleniem, że dziecko m u s i nabyć określone umiejętności lub zdobyć określone informacje i określoną wiedzę do określonego wieku. Uczymy się c a ł e życie – i dzieci i my.
Jedyne czego potrzebują dzieci to zaufanie i czas. I ty, drogi rodzicu, potrzebujesz tego samego – zaufania do siebie i czasu, by się odszkolnić.
Towarzysząc dziecku w sposób uważny i świadomy, z czasem dostrzegamy co budzi w niej czy w nim najwięcej radości i entuzjazmu. Widzimy jakie aktywności podejmują „same z siebie”, czym się zachwycają, co wyzwala w nich ciekawość i niepowstrzymaną chęć odkrywania, zgłębiania i drążenia tematu czy konkretnej dziedziny. Bardzo łatwo jest podążać za dzieckiem, które znamy, z którym lubimy spędzać czas albo dowiadywać się z nim i o nim coraz więcej rzeczy.
O tym właśnie piszę w swoich książkach o unschoolingu – jak zaufać dziecku i sobie, aby towarzyszyć i podążać bez presji, obaw i lęków, które narzuca nam społeczeństwo i oczekiwania innych ludzi wokół.
“Możesz zaufać swoim dzieciom, że będą się uczyć – to ich naturalna potrzeba – tak samo jak oddychanie. I nauczą się wszystkiego, co będzie im potrzebne – we właściwym dla siebie czasie. Jedynym warunkiem do tego, by tak się stało jest twoje zaufanie, że to potrafią, że potrafią zadbać o siebie również jeśli chodzi o swoją edukację. I zejście im z drogi, czyli nie przeszkadzanie w tym procesie, a wspieranie bazujące na obserwacji i uważnym towarzyszeniu im. To czego się uczą zawarte jest w aktywnościach, które podejmują, w tych działaniach inspirowanych samym życiem. ” ( fragm. ” (UNSCHOOLING dla Początkujących. Jak towarzyszyć dzieciom, aby były sprawcze i uczyły się z entuzjazmem” – link do książek znajdziesz tutaj.
A jeśli potrzebujesz poruszyć ten temat (lub jakikolwiek inny związany z rodzicielstwem) face to face w rozmowie ze mną, zapraszam na rodzicielskie sesje indywidualne – zostało jeszcze kilka wolnych terminów na miesiąc wrzesień, więc jeśli chcesz porozmawiać, odezwij się do mnie przez messanger lub przez formularz kontaktowy tutaj na blogu.