Dzieci uczą się serdeczności poprzez doświadczanie serdeczności. Nie przez to, że ktoś każe im być miłym

“Dzieci uczą się serdeczności poprzez doświadczanie serdeczności . Nie przez to, że ktoś każe im być miłym.”

“Rzecz jasna, nie troszczymy się o nasze dzieci z wyrachowania, by one robiły to samo w stosunku do nas. Troszczymy się o nie, bo jesteśmy ich rodzicami. Naturalną koleją rzeczy jest to, że dzieci przejmują te zachowania i wartości, których doświadczają na co dzień.

Darząc je szacunkiem, sprawiamy, że myślą o sobie z szacunkiem oraz zasługujemy sobie na ich szacunek. Darząc je zaufaniem, sprawiamy, że ufają coraz bardziej sobie i nam. Troszcząc się o nie uczymy ich troski i dbania o siebie samych oraz o innych ludzi. Będąc uważnym na ich potrzeby i napełniając ich filiżankę sprawiamy, że są w stanie robić to samo dla siebie i być coraz bardziej czułymi na potrzeby innych ludzi, w tym nasze. Spędzając z nimi czas dajemy im to, co najcenniejsze – miłość. Bo tak właśnie małe dzieci rozumieją miłość – dla nich miłość wyraża się w ilości i jakości czasu (autentycznej uważności), który z nimi dzielimy.

Dzieci uczą się, że są dla siebie samych ważne kiedy są ważne dla nas – pierwszych i najważniejszych osób w ich życiu.” – fragm.. „WOLNE DZIECIŃSTWO. O wolności w edukacji i życiu bez szkoły” Teresa Sadowska

Według tego, co mówią różnej maści specjaliści (i taka narracja ciągle jeszcze dominuje w przestrzeni publicznej i medialnej) powinniśmy zakazywać, narzucać swoje, nakładać szlabany, zabraniać, dawać kary, sadzać na „karnym jeżyku”, pod żadnym pozorem nie chwalić, wciąż pozbawiać czegoś, za wszelką cenę egzekwować i wyciągać konsekwencje. Inaczej wyrośnie nam rozwydrzony bachor, który wejdzie nam na głowę i będzie nami rządził – rozkapryszone, roszczeniowe dziecko, domagające się na każdym kroku uwagi naszej i innych ludzi. Tymczasem nasze doświadczenie pokazuje zupełnie, ale to zupełnie co innego.

Odpuszczenie, łagodność, akceptacja, zaufanie, szacunek, dobre i czułe słowa – tym się człowiek umacnia, tym karmi się więź. Dobre, czułe, pełne miłości słowa kierowane pod adresem dziecka nie „psują” go, nie psują relacji. Psuć je może jedynie rozdźwięk pomiędzy tym, co i jak mówimy, a tym co rzeczywiście robimy i jak się zachowujemy. Jeśli celem rodzica czy opiekuna jest zmanipulowanie dziecka, spowodowanie, by postąpiło zgodnie z oczekiwaniami (czyli warunkowanie zachowania) ono z pewnością (wcześniej czy później) wyczuje fałsz i manipulację. Co więcej, nabędzie przekonania, że jest to właściwy sposób postępowania w relacji z innymi ludźmi. Dzieci uczą się tego czego doświadczają na co dzień.

Jeśli czujesz potrzebę, aby porozmawiać o swoich rodzicielskich wyzwaniach właśnie ze mną – zapraszam na indywidualne sesje rodzicielskie – skontaktuj się ze mną poprzez formularz na blogu.  Wszystkie dostępne opcje konsultacji znajdziesz pod tym linkiem. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *