„Gromadzenie danych na temat uczenia się człowieka na podstawie zachowania dzieci w szkole jest jak zbieranie danych na temat orek na podstawie ich zachowania w oceanariach”. – Carol Black
Zamknięcie dzieci w specjalnie wyizolowanych sztucznych warunkach z myślą, że zachowają swoją naturalną żywiołowość i chęć do uczenia się to pobożne życzenia. Jak widzimy, dzieje się raczej odwrotnie – dzieci tracą chęci i zainteresowanie nauką z tej prostej przyczyny, że są szkolone i trenowane. Muszą uczyć się głównie dla wyników i ocen oraz miejsc w rankingach. Muszą brać udział w zawodach, których nie wybrały. Nie różni się to za wiele od tresowania zwierząt w cyrkach. A jeśli czegokolwiek się uczą to robią to nie dzięki szkole, a p o m i m o narzuconej kontroli.
Jeśli rzeczywiście chcesz wiedzieć jak naprawdę uczą się dzieci, musisz wyjść poza szkołę w swojej głowie. I zechcieć popatrzeć na świat oczyma dwulatka, który zdążył od swego urodzenia nauczyć się masę rzeczy i każdego dnia uczy się czegoś nowego. Każdy dzień jest nową okazją do odkrywania świata, uczenia się i rozwoju.
Co by się stało, gdyby tego naturalnego pędu dzieci do samorozwoju i samokształcenia nie zaburzać placówką i panującymi w niej zasadami? Czy potrafisz puścić kontrolę i przyjąć za możliwe, że dzieci chcą i potrafią być sprawcze i mogą sterować własną edukacją? Jakie przekonania nie pozwalają ci zaufać swoim dzieciom w tej kwestii?